„Historia gałgankowej Balbisi”

Do
KAŻDEGO CZYTELNIKA
w miejscowości GDZIEKOLWIEKMIESZKASZ
przy ulicy KAŻDEJ nr od 1 do 300

Kochana (albo) Kochany!

To wcale nie jest wstęp. Wstępy są czasami nudne. I dlatego je niekiedy opuszczasz. A to jest prawdziwy list, choć pisze go tylko gałgankowa osoba. Proszę spojrzeć na okładkę. Tak, to ja – Balbinka.
Mam do Ciebie pilną sprawę. I pilną, i ważną. Muszę Cię o czymś uprzedzić.
I to zaraz, zanim odwrócisz kartkę. Posłuchaj!

W starych bajkach wszystko się dzieje „za górami, za lasami”. A w moich przygodach wszystko się działo, kto wie, może nawet na Twojej własnej ulicy.
A kiedy? Znów nie jak w starych bajkach „przed stu laty”. Wcale nie! To było dokładnie przed 1939 rokiem. Ile to lat temu? Policz prędko! Dużo, prawda?

Twoja Babcia czy Dziadziuś bardzo dobrze pamiętają tych ludzi, których za chwilę poznasz. Tacy byli naprawdę. I ci ludzie… Nie! Tego już nie napiszę.
To sobie sama (albo) sam musisz o nich przeczytać. A jeśli dojdziesz do tego miejsca, gdzie napisane jest „Koniec”, to także zrozumiesz, ile się zmieniło na Twojej nawet ulicy. W naszym kraju – gdziekolwiek mieszkasz – ludzie nie mają już tamtych dawnych zmartwień. Ale pozostało w nich coś bardzo ważnego. To przyjaźń ludzka i wzajemna pomoc ludzka. O tym pamiętaj i to Ci wiele wyjaśni.

Twoja gałgankowa BALBISIA z okładki

Przygody Balbisi opisała Janina Broniewska /1904 – 1981/
a zilustrował Konstanty Sopoćko /1903 – 1992/
Książeczkę wydał CZYTELNIK w 1971 r. Nakład – 80 tysięcy; wydanie – X.

A dzisiaj (5 października 2022 r.) blogowy licznik odwiedzin… przekroczył magiczną liczbę, o której nie zapomnę, dzięki tej książeczce :)

„Piesek i kotek”

6 ludowych baśni opracował A. Bauga.
Ilustracje i układ graficzny – Ilona Ceipe.
Z łotewskiego przełożył Czesław Szklennik.
Książeczka pochodzi z ryskiego wydawnictwa LIESMA – 1988r.

„Trzy dobre rzeczy” – fragment
Pewien ojciec miał trzech synów – dwaj byli mądrzy, a trzeci głupi. Opodal ich
chaty przepływała szeroka rzeka i synowie po kolei musieli przewozić przez nią
ludzi. Pewnego razu podszedł do starszego brata obcy wędrowiec z ciężką
żelazną skrzynia i powiedział:
– Przewieź mnie przez rzekę!
Cóż miał robić, chociaż pod ciężarem skrzyni łódka tak się zanurzyła, że omal
nie zatonęła. Starszy brat wiosłuje co sił, ręce sobie do krwi poranił, zanim
przeprawił łódkę na drugi brzeg. Gdy wędrowiec wysiadł z łódki zapytał:
– Co wolisz: trzos złota, czy trzy dobre rzeczy?…

„Piesek i kotek” – to wspaniała książka z czasów PRL z bardzo ciekawymi
ilustracjami. Przesyłam zdjęcia w załączniku. Będzie wspaniałym dodatkiem
do blogu TO DLA PAMIĘCI,
napisała PANI WIOLETA PUŁA, za co bardzo bardzo serdecznie Jej dziękuję!!!!

„Opowieści starej Sowy”

Autorką książeczki jest Danuta Gellnerowa /1920 – 2003/.
Ilustrowała Irena Kuczborska /1907 – 1971/.
Książeczkę wydała  NK w 1960 r.  Nakład – 30 tysięcy;  wydanie – I.

STARA  SOWA

W starym dębie stara sowa
mruży żółte oko,
na dnie dziupli księgi chowa
ukryte głęboko.

W księżycowe noce jasne
otwiera je czasem.
Czyta wówczas stare baśnie,
stare jak las lasem.

Aż się dziwi księżyc w górze,
choć też jest wiekowy,
na błękitnej siada chmurze,
słucha starej sowy.

Wiatr też usiadł na chwil parę
i nastawił ucha.
Sześciu bajek sowy starej
za dębem wysłuchał.

Czas przemija, księżyc gaśnie,
milknie stara sowa.
Grube księgi pełne baśni
na dnie dziupli chowa.

Noc zdmuchnęła gwiazdy w górze
na niebie z atłasu,
bo świt nie chce czekać dłużej,
stanął u wrót lasu.

I już bajki się skończyły
pierwsza, druga, piąta…
krasnoludki gdzieś się skryły
w ciemnych lasu kątach…


Gdy bajki się skończyły, to oznacza, że mojego blogowania nadszedł kres…

Wszystkim, którzy zaglądali tutaj, klikając ponad   1 641 206 razy,
a także pisali komentarze oraz e-maile,
przesyłam
moc serdeczności i wiosennych, słonecznych pozdrowień!

„Mały Książę” – Antoine de Saint-Exupery

Ilustrował Autor. Przełożył Jan Szwykowski.

XXII
– Dzień dobry – powiedział Mały Książę.
– Dzień dobry – powiedział Zwrotniczy.
– Co ty tu robisz? – spytał Mały Książę.

– Sortuję podróżnych na paczki po tysiąc sztuk – odpowiedział Zwrotniczy. – Wysyłam w lewo i prawo pociągi, które ich unoszą.
Oświetlony pociąg pospieszny, hucząc jak grzmot, zatrząsł domkiem Zwrotniczego.
– Bardzo się spieszę – powiedział Mały Książę. – Czego oni szukają?
– Nawet człowiek prowadzący parowóz tego nie wie – odparł Zwrotniczy.

I nagle znów zagrzmiał oświetlony ekspres, pędzący w przeciwnym kierunku.

– Już wracają? – spytał Mały Książę.
– To nie ci sami – odpowiedział Zwrotniczy. – To wymiana.
– Czy było im źle tam, gdzie byli przedtem?
– Zawsze się wydaje, że w innym miejscu będzie lepiej – powiedział Zwrotniczy.
Znowu rozległ się grzmot trzeciego oświetlonego ekspresu.
– Czy oni ścigają poprzednich podróżnych? – zapytał Mały Książę.
– Oni nikogo nie ścigają – odparł Zwrotniczy. – Śpią w wagonach lub ziewają. Jedynie dzieci przyciskają noski do okien.
– Jedynie dzieci wiedzą, czego szukają – odparł Mały Książę. – Poświęcają czas lalce z gałganków, która nabiera dla nich wielkiego znaczenia, i płaczą, gdy się im ją odbierze.
– Szczęśliwe – powiedział Zwrotniczy.


Książeczkę wydał Instytut Wydawniczy PAX w 1990 r.
Wydanie – XIII ; nakład – 100 tysięcy.

„Przebierańce” – Tadeusz Kubiak

Rys. H.Tomaszewski

Przez wiatr, przez śnieg
kuligi mkną
drogami skutymi w lody.
Przez wiatr, przez śnieg
z brzegu na brzeg,
przez białe sady, ogrody.

Z wiatrami w harce,
ze śniegiem w tańce,
przez wiatr, przez las, przez śnieg.
Z wiatrami w tańce,
mkną przebierańce
i dalej z brzegu na brzeg.

Mknie baran z cyganem,
mknie cygan z baranem,
mknie czapla ze skrzydłem bociana
i niedźwiedź się zbudził,
i znów straszy ludzi
od wschodu księżyca do rana.

Biały wiatr, biały świat,
biały las, biały czas…
Niedługo spłyną w dal lody.
Na rzece lód popęka…
Przebierańców piosenka
wędruje przez wioski, ogrody.

Bardzo, ale to bardzo, serdecznie dziękuję Halince D.
za przysłanie pocztówki Henryka Tomaszewskiego!!!!

„Chatka Puchatka”

Autorem książeczki jest Alan Alexander Milne /1882 – 1956/.
Przełożyła Irena Tuwim /1899 – 1987/.
Ilustrował Ernest Howard Shepard /1879 – 1976/.

POEMAT
napisany przez Kłapouchego w chwili Wielkiego Skupienia

Krzyś odchodzi.
Dokąd? Nie wiem
I nikt nie wie w całym Lesie.
Dość, że idzie, że odchodzi,
Aż nam wszystkim płakać chce się.
(„Chce się” jest to rym do „lesie”).

Trudno nam się z tym pogodzić
(To znów rym jest do „odchodzi”).
Krótko mówiąc, żal jest nam…
(Jakoś idzie. Tylko nie wiem,
Jaki znaleźć rym do „nie wiem”
W drugim wierszu z samej góry).
Nowy kłopot, nowy kram!

(Teraz znowu nie wiem sam,
Jaki znaleźć rym do „kram”).

Trudna rada, na co biadać

I tak bardzo się przejmować?
Trzeba zebrać oba kramy
I po prostu je zrymować,
To niełatwa wcale sprawa
Sypać rymy jak z rękawa.
A że skończył mi się temat,
Więc zakończę mój POEMAT.


Książeczkę wydała  NK w 1979 r. Nakład – 150 tysięcy;  wydanie – VIII.

„Kubuś Puchatek”

Autorem przygód Kubusia Puchatka jest Alan Alexander Milne /1882 – 1956/.
Przełożyła Irena Tuwim /1899 – 1987/.
Ilustrował Ernest Howard Shepard /1879 – 1976/.

PIOSENKA  ZATROSKANEGO  PUCHATKA

Hejże ha! Niech żyje Miś!
( Kto? Kto taki? Co za Miś? )
Miś Puchatek, chyba wiecie.
Kubuś znany w całym świecie.
( Kubuś? Znany? Co to znaczy? )
Owszem, znany. Nie inaczej.
( Z czego? )
Zaraz wytłumaczę.

Więc ten Kubuś, jak to bywa,
Choć nie umiał wcale pływać
I choć nie miał żadnej łodzi,
Uratował od powodzi
Serdecznego przyjaciela
To nie żadna bagatela…
( Jak to zrobił ten Puchatek? )
Więc wynalazł taki statek,
Nie łodzisko jakieś marne,
Lecz wspaniały okręt-garnek.
No i właśnie tym zasłynął,
Że po prostu nim popłynął.

( O kim mowa? )
O Puchatku. O Kubusiu. O niedźwiadku.
O tym misiu, mężnym , znanym,
Co miał Rozum Niesłychany,
O tym, co jak głosi wieść,
Ponad wszystko lubił jeść
I był gruby jak baryłka.
( Czy to czasem nie pomyłka?
Czy na pewno to ten sam? )
Przecież ja go dobrze znam!
Tak, to Kubuś, Miś Puchatek,
Wielki mędrzec i bohater,


A więc, panie i panowie,
Pijmy teraz jego zdrowie!

Książeczkę wydała  NK  w 1980 r. Nakład – 150 tysięcy;  wydanie – VIII.

NAJWIĘKSZA ORKIESTRA ŚWIATA

„Prowadzą nas gwiazdy”

Autorem wiersza jest Tadeusz Kubiak /1924 – 1979/.

Niczym na świętych obrazach
Kacper, Melchior i Baltazar
przez śnieg przyjdą, ścieżką w głazach…
A skąd przyjdą?
Z gór.
Jeden wielki król.
Drugi wielki król.
Trzeci wielki król.

Przez śnieg przyjdą piechotą,
kadzidło, mirę, złoto
kryjąc pod kapotą…
A wiatr będzie wiał
od turni, od skał.
– Komu dary te niesiecie,

dokąd tak przez śnieg idziecie,
panowie w koronach?

– Nie po drogach, nie po mostach
wędrujemy do gazdostwa…
Nic nie wiedzą o nas.

Tam urodził się malutki
na radości i na smutki,
mały niby rękawiczka
albo jak kawałek smyczka,
syn gaździny i gazdy…
więc przez śniegi gór idziemy,
dar królewski mu niesiemy…

A prowadzą nas tatrzańskie gwiazdy.

A poniżej… linki przypominające : )

„Hej nam, hej! Królowie jadą!”

„Zima zimie nierówna”

Święto Trzech Króli…

Trzej Królowie…

„Bal karnawałowy”

Anonimowy wierszyk ze „Świerszczyka” – nr 4 (1415) z 21 stycznia 1973 r.

Na sali jak w bajce – bajkowo!
Kolorowe lampki, muzyka – i my!

Jest tu stary Mróz z Zimą – Królową,
Krasnoludki, Motyle – i Lwy!

Grają trąbki, gitary, organki,
A na sali taki gwar – i tłok.

Z Babą Jagą pląsają Cyganki,
Wilk z Jaskółką, Złota Rybka – i Smok.

Mały Krasnal mocno w bęben wali.
Jest zabawa! Jest wesoło – bo

w karnawale na balowej sali
dookoła, w krąg wiruje bajek sto!


Autorem pocztówek jest Jan Marcin Szancer /1902 – 1973/.

„Kominiarczyk” – Włodzimierz Słobodnik

Był sobie kominiarczyk
dzielny, chociaż mały.
Twarz miał czarną, toteż wszystkie
dzieci go się bały.

Kominiarczyk szedł po dachach
w czarnym cylinderku.
Twarz miał czarną, ręce czarne
po takim spacerku.

Zawsze był umorusany,
ale z tej przyczyny,
że próżniakiem nigdy nie był,
bo czyścił kominy.

Raz odważny kominiarczyk,
dzielny, chociaż mały,
dał cukierki wszystkim dzieciom,
które go się bały.

Gdy cukierki zjadły dzieci,
zrozumiały potem:
twarz ma czarną kominiarczyk,
ale serce złote.

„List od Grudnia” – Barbara Lewandowska

Dzień dobry dzieci! Zgadniecie chyba
kto szronem pisze listy na szybach?

To ja wędrując tędy, owędy
przyniosę świerki, śnieg i kolędy.
Przydźwigam paczki, dary, słodycze
i dużo życzeń, serdecznych życzeń.

Wam będę życzył miłych kolegów
i tyle piątek, co gwiazdek śniegu,
zdrowia, zabawy i niespodzianek,
ślizgawek, łyżew i śmigłych sanek.

Rodzice pragną pociechy z dzieci,
więc niech im szczęście wyjdzie naprzeciw.
Niech każda praca idzie jak z płatka,
by śmiał się ojciec, cieszyła matka.

Dziadkom potrzeba serca od wnucząt.
Wnuczki od dziadków niech się nauczą,
ile są warte stare zwyczaje,
jak cenić prawdę z legend i bajek.

Dla tych co dla nas pracuję nocą,
niech dobre gwiazdy jasno migocą.
I niech się noce spokojne darzą
dzielnym strażakom, mądrym lekarzom.

Niech statki płyną po gładkich wodach,
lotnikom – sprzyja wiatr i pogoda!
Niech do żołnierzy z dala od rodzin
list pełen ciepła co dzień przychodzi.

Niech się włókniarkom nić złotem przędzie,
niech węgiel kruszy się łatwiej, prędzej.
Niech wielka zgoda panuje w szkole
i niech urodzaj wzbogaci pole.

Na puste łąki, do sennych lasów,
zaniosę ptakom trochę zapasów.
Wy też będziecie chyba pamiętać,
żeby dokarmiać biedne zwierzęta?

Las dał choinki. Co dacie w zamian?
Cieszy drobnostka, gdy w porę dana.
Nie umie kochać kto tylko bierze.
Uczcie się dawać – prosto i szczerze.

To ja, ostatni już miesiąc roku,
życzę – prawdziwych przyjaciół wokół,
bogatych plonów, po rocznym trudzie…
DO SIEGO ROKU!

– Przyjaciel Grudzień –

Wierszyk był zamieszczony w „Świerszczyku” z 1970 r.

„Zima” – Włodzimierz Słobodnik

Krajobraz biały i znajomy:
w zadymce śnieżnej chaty drzemią,
w oślepłym niebie kraczą wrony:
kra-kra – unosi się nad ziemią.

Chmury się z dymem w jedno splotły
i płyną falą coraz szerszą.
Bezlistne drzewa niczym miotły
na ośnieżonej drodze sterczą.

Rzeczka pod lodu śpi powłoką,
już ani mruczy, ani śpiewa.
I czasem słońce niczym oko
zaczerwienione spojrzy z nieba.

A nagle kaczki spoza płota
idą na lód jak lustro gładki
i maszerują jak piechota:
raz-dwa – migoczą żółte łapki.

I Burek szczeka na piechotę,
aż żądzą boju cały pała,
bo bardzo wielką ma ochotę
capnąć kaczego generała.

Autorką pocztówek – z lat sześćdziesiątych – jest Elżbieta Fido /1937 – 2008/.

„Idą puszyści” – Stanisław Grochowiak

Bałwanki dopiero idą. Jeden, co księżyc niesie,
Aby tym innym przesmyki oświetlać w rozemglonym lesie.

Drugi miotłą omiata oświetlone przesmyki,
Patrząc pilnie, gdzie w pole
Poszły groźne dziki.

Trzeci i czwarty pospólnie ciągną srebrne sanie,
Piaty po gawrach sprawdza misiów zimowanie.

Siódmy jest jubilerem – on na drzewach krople
Obraca w klejnoty zimy, szlifowane sople.

A szósty?
Najtłustszy,
Znużony podróżą
Już stoi ciężko sapiąc na twoim podwórzu.
Jeszcze go nie ma? Sprawa kilku dni,
Pierścionkiem z gwiazdką śniegu zapuka do drzwi.

„Wigilijny wieczór” – Tadeusz Kubiak

Gdyby dziś przemówił kogut,
toby zapiał – kukuryku!
Dziesięć kur w jednym kurniku,
gospodarzu, bardzo ciasno,
ni pogadać, ani zasnąć…

Gdyby dziś przemówił zając,
toby wykpił myśliwego,
że nabiegał się, nastrzelał,
napsuł prochu. I nic z tego…

Gdyby dziś przemówił koń,
to tak rzekłby: chętnie zwożę
drzewo z lasu, siano, zboże,
lecz pamiętaj, żem ja koń,
tylko koń, a nie słoń…

Gdyby przemówiła myszka,
myszka rzekłaby cichutko:
– Po co macie tego kota?
Nawet butów nie da pogryźć,
pędzi, goni  mnie niecnota…

Gdyby pies zagadał, rzekłby:
– I psiej łapie rękę podaj,
otwórz drzwi i wpuść do domu,
gdy na świecie psia pogoda.

Pocztówki Olgi Siemaszko

Ha, a gdyby dziś przemówił
za kominem sam pan świerszcz,
to dopiero byłby piękny,
najpiękniejszy wiersz…

Najpiękniejszych  Świąt  Wam  życzę !

„Przedświąteczne stragany” – Tadeusz Śliwiak

Uwić gniazdo w powietrzu
próżno starasz się, śniegu,
zaraz sfruniesz na miasto,
wiatr nie wstrzyma cię w biegu.

Na świąteczne stragany,
na gałązki choinek
ustawionych na placu
i na włosy dziewczyny,
która właśnie kupuje
szklanych kul cały tuzin.
Każdą w palcach obraca,
każda oczy jej kusi…

Patrz, śmiejący się dziadek
z twarzą złotą jak orzech
trzem urwisom sprzedaje
gwiezdne światło za grosze.

Ile barw, ile świateł
rozszczepionych w promienie…
W kryształowe jaskinie
wieczór kramy przemienił.

Podfruń, śniegu, i obtańcz
wszystkie cacka dokoła.
Dzisiaj ludziom do okien
świeci gwiazda wesoła.

Autorką pocztówek jest Maria Uszacka / 1932 – 2017/

„Nie tylko o śniegu” – Tadeusz Kubiak

Miał w tym wierszyku padać śnieg.
Rozpadał się i pada.
Miał w tym wierszyku zagadać pies.
Zagadał, no, i gada:

„Kiedy pogoda brzydka, zła,
mówicie, że pod psem.
Obszczekujecie wiecznie psa.
Jak z psem jest, ja lepiej wiem.

Ja jestem dobry pies, nie zły.
Niebrzydki, nawet piękny.
I takie są na ogół psy.
Nawet szczekają z wdziękiem”.

Miał w tym wierszyku szczypać mróz.
Szczypie, choć tego nie lubi.
Miał w tym wierszyku przemówić koń.
Przemówił, no, i mówi:

„Jeździcie na mnie całe życie,
mądry czy głupi, kiep, nie kiep.
Macie zmartwienie, to mówicie:
koń niech się martwi, ma wielki łeb.

O, zejdźcie z konia, radzę wam,
nie taka ze mnie szkapa, trusia.
Dwóję złapałeś? Martw się sam!
By z ciebie koń się nie uśmiał”.

Miał w tym wierszyku hulać wiatr.
I hula w białych drzewach.
Miał w tym wierszyku zaśpiewać kot.
Zaśpiewał, no, i śpiewa:

„Co? Nie lubicie kociej muzyki?
Że wam na nerwach gra?
A kto to śpiewał będą smykiem
a…a… a… kotki dwa…

Mnie się nie oprze drzewo żadne.
Lepiej niż wy chodzę po płotach.
Na cztery łapy zawsze spadnę.
Od dziś szanujcie kota!”

Miał w tym wierszyku pachnieć świerk
i pachnie lasem, polem,
gdy jecie słodkie kluski z makiem
przy wigilijnym stole.

„Piosenka zimowa” – Włodzimierz Słobodnik

Zamknij okienko, moja panienko!
Jeśli nie zamkniesz, do chaty
pan Śnieżek wpadnie, świecący srebrnie,
jakby zrobiony był z waty.

Dalejże, prędko zamknij okienko,
bo nie ma dzisiaj pogody
i do chaty wejdzie mróz siny
i wiatr, i wiatr siwobrody.

Zamknij okienko, moja panienko!
Jeśli nie zamkniesz w tej chwili,
wiejąc szkaradnie zawieja wpadnie
i rozpaczliwie zakwili.

Zamknij okienko, moja panienko,
bo wejdzie wnet Baba Jaga,
zima starucha, co wiatrem dmucha
i drzewa bezlistne smaga.

Autorką baśniowych pocztówek – z 1958 r. – jest Nika Golts /1925 – 2012/

„Lipiec w kożuchu” – Tadeusz Śliwiak

Do pana Grudnia przyszedł pan Lipiec.
Mróz mu czerwone policzki szczypie.
Iskrzącym szronem pokrywa włosy.

Pocztówka Jerzego Gorazdowskiego

– Co pan tu robi bez płaszcza? Bosy?
Skąd pan się wziął tu? Przecież nie lato.
Lipiec Grudniowi skłonił się na to

I rzekł: – Zbłądziłem. Zbłądziłem w lesie.
I chociaż Sierpień minął i Wrzesień,
Listopad przyszedł chłodny i srogi,
a ja nie mogę odnaleźć drogi.

Myślałem, że już tam pozostanę,
lecz los łaskawy zetknął mnie z panem.
Poratuj, proszę, w biedzie mi pomóż.
Pozwól przeczekać zimę w twym domu.
Weź pod uwagę mój stan żałosny.
Byle do wiosny. Byle do wiosny.
Bo jeśli zginę u twego boku,
nie będzie lata w następnym roku.

Grudzień rzekł drwiąco: – Ach, ty zmarzluchu,
jeśli ci nie wstyd, chodź w mym kożuchu.
I chodzi lipiec opatulony.
Śmieją się z niego kawki i wrony.
Śmieje się z Lipca sarna i zając.
Wszystkie zwierzęta go wyśmiewają.
A on wśród śniegu chodzi skulony,
marząc o swoim lecie zielonym.

Autorką zimowo-letnich pocztówek jest Eugenia Różańska /1906 – 1982/.

„Wczesnym rankiem” – Maria Czerkawska

Wczesnym rankiem do Marcina
idzie zima.
– Co ty powiesz, mój Marcinie,
białej zimie?

– Z saneczkami pójdę do niej,
czapką ładnie się ukłonię,
powiem: – Zimo, z każdej chmurki
syp nam śnieżek na pagórki!

Dużo, dużo, coraz więcej,
nasyp płatków sto tysięcy,
żeby zjeżdżać było gładko
Jackom, Maćkom, Małgorzatkom
i mnie!


Autorką pocztówek jest Zofia Fijałkowska /1909 – 1989/

„Ptasia choinka” – Maria Terlikowska

Rośnie choinka we wsi Olszynka.
To jest gwiazdkowa, ptasia choinka.

Cała ubrana w ptasie przysmaki –
w to, co najchętniej jadają ptaki.

Wisi słoninka na długich nitkach.
Brzydka ozdoba? Wcale nie brzydka!

Bo już słoninkę dziobią sikorki –
jak żywe bombki w złociste wzorki!

Małe koszyczki z błyszczącej słomy
obsiadły gile – naród łakomy.

W koszyczkach ziarna, jagody, owies.
Niechaj wam, gile, będzie na zdrowie!

Lecą bażanty z długim ogonem.
Już pod choinką siedzą i one.

Zleciały wróble wesołym stadem:
– Cir – cir!? – pytają. – Co z tym obiadem?

Pośród zielonych gałązek świerka
całe to bractwo cirka i ćwierka.

A biała ziemia i las zmarznięty
słuchają prostej, ptasiej kolędy.

Autorem pocztówek jest Jan Marcin Szancer /1902 -1973/.

„Upominki” – Irena Landau

Szukamy już od godziny
Upominków dla rodziny.
Chcemy kupić coś dla cioci
I dla wujka, i dla Zosi,
I dla babci – mamy mamy,
Więc szukamy i szukamy.

„Upominki”! To coś dla nas,
Wchodzę ja i wchodzi mama.

Co tu kupić? Tyle rzeczy.
Z czego babcia się ucieszy?
Co tu wybrać? Portmonetkę,
Puderniczkę czy serwetkę?
A dla wujka? Fajkę, szalik?
A czy wujek fajkę pali?

Może Zosi kupić lalę?
Może cioci dać korale?
Czy apaszkę kupić cioci,
A tamtego misia Zosi?
No, a może będzie lepiej
Kupić prezent w innym sklepie?

Mama, już zupełnie blada,
Wszystko składa i rozkłada…
Po godzinie wychodzimy
Z prezentami dla rodziny.
A przed sklepem na ulicy
Mama szybko paczki liczy.

Tyle tych paczuszek było
Że się mamie pomyliło:
– Raz – to jest dla cioci lalka.
Dwa – dla babci piękna fajka.
Trzy – dla Zosi jest apaszka.
Puderniczka – dla wujaszka!

Piękne rzeczy! Ładne rzeczy!
To rodzinka się ucieszy!

« Older entries