„Gaik”

Wierszyk Krystyny Artyniewicz z pocztówkami Marii Orłowskiej-Gabryś.

Gaiczek zielony
z wiosenką rozkwita,
a wyjrzyjcie z chaty
pięknie go powitać.

A wyjrzyjcie z chaty
i starzy, i młodzi,
kiedy wam do wioski
wiosenkę przywodzi.

Gaiku, gaiku,
wiosny przewodniku,
a skądże to idziesz?
– Z doliny słowików.

– A co nam przynosisz?
– Wesołą piosenkę,
wierzbinowe kotki,
wiosenną sukienkę.

– Gaiku, gaiku,
przewodniku wiosny,
a niechże nam w polu
zboża pięknie rosną!

Gaiku, gaiku,
gałązko zielona,
niechże pięknie wzejdą
kwiatowe nasiona!

„Bociek” – Krystyna Artyniewicz /1909 – 1953/

Nad dużą kałużą
chodzi w kółko bociek
w czerwonych pończochach
 i kusej kapocie.

Bocian_bl– Ej, panie bocianie!
Cóż to za ubranie?
Chyba ci je krawcy
szyli na kolanie?

– Czarni krawcy szyli,
bardzo się spieszyli,
ledwie że z robotą
do wiosny zdążyli.

Szyli nitką z łyka,
igiełką z kamyka…
Nie śmiejcie się, proszę,
z mego kaftanika.

Choć czarna podszewka
u dołu wystaje,
przyleciałem wcześniej,
bo tęsknię za krajem.

Bocian_blog

Autorem pocztówek, sprzed półwiecza, jest Eugeniusz Stec /1905 – 1991/.

„Dyngus” – Krystyna Artyniewicz

Dyngus_okładka
Nie chodź, Kasiu, dziś rankiem

do studzienki ze dzbankiem.
Już coś wróbel świergotał,
że tam czai się psota,
że tam figle chichocą.
Po co idziesz tam? Po co?
– Choć się licho gdzie chowa,
pójdę wodę pompować.

Wraca Kasia – dzban pusty,
mokre wstążki i chusty,
mokry warkocz, gorsecik –
ciurkiem woda z niej leci.
Choć zmoczona jak deszczem,
Kasia śmieje się jeszcze.
– A cóż to za przygoda?
– Dyngus! Lała się woda!

Dyngus_blog_

Autorem pocztówek – z lat sześćdziesiątych – jest Czesław Wielhorski.

„Wierzbinowe kotki”

Autorką 30 wierszyków jest Krystyna Artyniewicz /1909 – 1953 /.
Ilustrował Bogdan Zieleniec /1917 – 1973 /.

Poniżej, fragment wierszyka „Na jaworze”.

Szły do szkoły małe gapki.
Wszystkie miały czyste łapki.
Szły do szkoły małe dudki,
każdy czubek miał czyściutki.

Na jaworze gałąź goła –
na gałęzi ptasia szkoła.
Tu się uczą małe gapki –
tutaj pióra biorą w łapki.

Nim napisze słowo gapa,
już zaczyna głośno chrapać.
Nim przeczyta słówko dudek,
tęgo spoci się po czubek.

Chrapią gapki na jaworze,
że się gałąź złamać może.
Nie minęła chwila mała,
no i gałąź się złamała…

Książeczkę wydała  NK  w 1960 r.  Nakład – 30 tysięcy;  wydanie – I.