Szkolne perypetie czwartoklasisty, Jasia, opisali: Sławomir Grabowski oraz
Marek Nejman. Książeczkę ilustrował Jerzy Flisak.
Wrzesień – jesień…
– Jak szybko można zapomnieć o wakacjach? I czy w ogóle można o nich zapomnieć – myślał Jaś człapiąc powolutku do szkoły.
– Ulęgałka już dawno zapomniał. A może nigdy nie pamiętał?…
– Kowalski! Do której klasy spóźniasz się w tym roku? – usłyszał nagle cienki głos przedszkolaka z tej samej klatki schodowej.
– Do IV! – odpowiedział Jaś bez zastanowienia…
No i jak tu o wakacjach zapomnieć, skoro wszystko
w koło takie samo jak latem. Słońce przygrzewa
wciąż po staremu, chociaż trochę słabiej niż dawniej. Na drzewach zielenią się liście… trochę może przyżółcone. Kwitną kwiaty, barwniejsze nawet niż w lipcu, dojrzewają owoce…
A Jaś? Po pierwsze, biegał z kolegami nad rzeką, po drugie… po piąte… zbijał bąki, łowił raki, opalał się, podlewał grządki, powoził końmi, kopał robaki na ryby… Uf, może wystarczy? A teraz praca od nowa – polski, matematyka, rysunki, śpiew… Poszedłby człowiek na basen, wykąpał się, ale nie może, bo na pierwszej lekcji matematyka!
– Kowalski! – burczy w drzwiach szkoły niezadowolony woźny Dryndalski. – Tobie zwykły dzwonek nie wystarcza. Dla ciebie trzeba by dzwon Zygmunta w szkole zainstalować!…
Książeczkę wydała NK w 1978 r. Nakład – 20 tysięcy; wydanie – I.