„Jesienna przygoda”

Książeczkę Joanny Papuzińskiej zilustrowała Anna Stylo-Ginter.

… Lecą pięć minut, a może dłużej,
aż tu przed nimi – zamkowe wzgórze.
Przez kamienną bramę
wjechali na zamek.
Wysiadają Kaśka i tata
i wędrują po pustych komnatach.

Dawniej żył tutaj król, oczywiście,
a dzisiaj – tylko jesienne liście.
Lecz już w kolejce każdy liść pcha się,
żeby do tańca zaprosić Kasię.

Kamienny rycerz patrzy ze ściany,
jak Kaśka tańczy taniec liściany
z listkiem brązowym,
z żółtym, ze złotym
sama jak listek albo jak motyl…

Książeczkę wydała  NK  w 1982 r.  Nakład – 40 tysięcy;  wydanie – I.

„Nasza mama czarodziejka”

Książeczkę Joanny Papuzińskiej zilustrowała Janina Krzemińska.
Okładka i strona tytułowa – Mirosłwa Tokarczyk.

… – Bardzo dziękuję! – powiedział do mamy.
– Pani mnie odczarowała! Ja byłem bardzo zarozumiałym chłopcem i ciągle chodziłem nadęty. Zdawało mi się, że jestem najmądrzejszy, najpiękniejszy i najważniejszy na świecie. Od tego nadymania robiłem się coraz większy
i większy, aż w końcu stałem się wielkoludem.
Z początku podobało mi się to nawet, bo byłem największy
i najsilniejszy. Ale co z tego? Nikt mnie nie lubił, nikt nie chciał się ze mną bawić. Teraz wiem, że lepiej być zwyczajnym chłopcem i nie nadymać się. Mogę wrócić do domu. Do widzenia! A tutaj jest piłeczka!
I znów w naszym mieście stało się wesoło i bezpiecznie jak zawsze. Znów mogliśmy spędzać całe dnie w parku. Ale od tej pory nasza mama boi się,
żeby któreś z nas nie zmieniło się w wielkoluda.
Dlatego ma zawsze naszykowaną miseczkę z mydłem i słomką do puszczania baniek. Gdy tylko któreś z nas zacznie sobie myśleć, że jest „naj… naj… naj…”
i nadymać się – mama daje mu słomkę i mówi:
– Masz, popuszczaj sobie trochę baniek mydlanych. To ci dobrze zrobi, wydmuchasz z siebie całą zarozumiałość. Bo zdaje mi się, że jesteś bardzo nadęty.


Jest to ósme wydanie NK  w 1992 r.

„Ściana zaczarowana”

Książeczkę Joanny Papuzińskiej ilustrowała Bożena Truchanowska.

… zebrali się chłopcy z podwórka i stwierdzili:
– Miła rzecz – nagroda,
ale króla jeszcze bardziej nam szkoda!
I naradę mieli przy trzepaku,
i wybrali spośród chłopaków:
Jurka – co najlepiej w piłkę grał,
Marka – co korkowiec własny miał,
Henia – co umiał całą tabliczkę mnożenia,
i jeszcze psa Kazana, i Jędrka, jego pana.

Ściana zaczarowana_okładkaSłońce świeciło złote,
mlecze kwitły pod płotem,
pszczoły brzęczały w ulach,
kiedy przyszli do króla.
– Królu, królu, królu! – zawołali. –
My, królewnę idziemy odnaleźć!
Jeśli trzeba, cały świat chcemy obejść!
Powiedzieli swoje – i w drogę.

Gdy mówili – dwór milczał jak kamień.
Gdy odeszli – zaszemrali dworzanie:
– To smarkacze! To łobuzy podwórkowe,
co królowi zawracają głowę!
A rodzice chyba też bez rozumu,
że ich samych wypuścili z domu!

Ściana zaczarowa_blog

A nikt nie wiedział, że chłopcy
z domów po kryjomu poszli…

Książeczkę wydała  NK  w 1974 r.  Nakład – 20 tysięcy;  wydanie – II.

„Agnieszka opowiada bajkę”

Bajeczkę Joanny Papuzińskiej zilustrowała Krystyna Michałowska.

Agnieszka opowiada bajkę_okładkaKiedy mama wróciła z pracy i zjadła obiad, Agnieszka usiadła jej na kolanach i zapytała:
– Czy chcesz, mamo, posłuchać nowoczesnej
bajki o kotku?

– Bardzo chcę! – zawołała mama.
– Więc posłuchaj.

Żył, był sobie mały kotek, który szukał swojej mamusi. Chodził, chodził,
aż spotkał małego pieska.

– Czemu płaczesz, mały zwierzaczku? – spytał piesek, który nigdy w życiu
nie widział kota.

– Zgubiłem swoją mamusię, zaprowadź mnie do niej – szlochał kotek.
– A jak wygląda twoja mamusia? Powiedz mi, to ci pomogę jej szukać.
– Ma miękkie, puszyste futerko… powiedział kotek.
– Ach, tak! – szczeknął radośnie piesek. – To przestań szybko płakać,
bo bardzo dobrze znam twoją mamusię. Chodź, zaprowadzę cię do niej…

Agnieszka opowiada bajkę_blog_zm

Książeczkę wydała  NK  w 1972 r.  Nakład – 375 tysięcy;  wydanie – II.

„Placek zgody i pogody”

Bajeczkę Joanny Papuzińskiej zilustrował Mateusz Gawryś.

… – Ech, niedzielo, niedzielo! – westchnęła Agnieszka.

Placek zgody i pogody_okładka– Gdyby tak można było otworzyć pierwsze lepsze okno, złapać pierwszy lepszy parasol z przedpokoju i pofrunąć na spotkanie z pierwszą lepszą chmurą? Rozsiąść się na niej wygodnie i miękko, zawołać dwóch albo trzech dobrych kolegów i wyruszyć w daleką żeglugę powietrzną!
A oni niech tu siedzą i złoszczą się.

Albo nie. Byłoby lepiej, gdyby nagle rozpękła się podłoga w pokoju…
żeby wystrzelił z niej pęd czarodziejskiego drzewa, które urosłoby,
raz-dwa-trzy do sufitu…

Żeby zaraz z tego drzewa zlazła najśmieszniejsza na świecie małpa,
z nosem jak wiszący ogórek, i pomrukując: „Jaki piękny świat”,
ustawiła dwa leżaki w kolorowe pasy, posadziła na nich mamę i tatę…

Tak rozmyślała sobie Agnieszka nie wiedząc, że tymczasem ze szpary
w narożniku podłogi wyskoczył niewielki, jasny stworek – Głowogonek…

Placek zgody i pogody_blog

Książeczkę wydała NK  w  1985 r.  Nakład – 375 tysięcy;  wydanie – I.

Poczytaj_mi_mamo

„Wierszyki domowe”

17 wierszyków Joanny Papuzińskiej zilustrowała Krystyna Michałowska.

WYNALAZEK

Po wielu latach pracy, doświadczeń i prób
został wynaleziony odnajdywacz zgub,
który przez jeden ranek umie bez kłopotu
odnaleźć tysiąc zgubionych przedmiotów.
Jest to po prostu czarna, niezbyt duża skrzynka,
może ją obsługiwać chłopiec lub dziewczynka.

Wierszyki domowe_okładkaZamiast czas na szukanie niepotrzebnie tracić,
chodzi się po mieszkaniu niosąc aparacik.
A gdy się jest w pobliżu zagubionej rzeczy,
wtedy zgub odnajdywacz dosyć głośno beczy:
Bee… bee… – już się tylko wystarczy pochylić,
żeby zgubę odnaleźć w ciągu jednej chwili.
Gumkę, kredkę, skarpetkę, zgubiony scyzoryk,
kluczyk, który pod łóżkiem leżał do tej pory,
okulary tatusia, parasolkę mamy
bez najmniejszego trudu zaraz odszukamy.
ten aparacik ma wiele nadzwyczajnych zalet,
bo niczego nie trzeba kłaść na miejscu wcale.

Nie trzeba porządkować, układać i sprzątać,
byle jak można wszystko rozrzucać po kątach.
Nikt się teraz nie martwi, nie smuci, nie płacze,
od czasu gdy są w domach zgub odnajdywacze.
I tylko wtedy rozpacz zdarza się w rodzinie,
kiedy sam aparacik gdzieś przypadkiem zginie.

Wierszyki domowe_blog
Książeczkę wydała  NK  w 1978 r.  Nakład – 40 tysięcy;  wydanie – I.

„Wędrowcy”

Autorką książeczki jest Joanna Papuzińska.

Wedrowcy_okładkaWłóczy-kije idą drogą.
Stukają do bram!
Wyruszamy w świat szeroki.
Towarzyszcie nam!

Już nie można zwlekać dłużej,
bo zakwitły polne róże,
a gdy róża się rozwi-ja
to jest znak dla włóczy-kija!

Ilustrowała Hanna Czajkowska.

Wedrowcy_blog

Książeczkę wydała  NK  w 1983 r.  Nakład – 20 tysięcy;  wydanie – I.

„Tygryski”

Autorką książeczki jest Joanna Papuzińska.
Ilustrowała Julitta Karwowska.

Tygryski_okladkaMoja piżama – cała w tygrysy.
A te tygrysy straszne urwisy,
a te tygrysy nie chcą spać nocą,
fikają kozły, skaczą i psocą.

Mama się gniewa: – Spać trzeba teraz!
Wszystkie tygryski z piżamy zbiera,
chowa do szafy, na klucz zamyka,
żeby już dzisiaj nie mogły brykać.

Rano do pracy spieszy się tato.
Otwiera szafę, wyjmuje palto.
Nagle wiatr dmuchnął, porwał tygryski,
jakby to były jesienne listki…

Tygryski_blog

Książeczkę wydała  NK  w 1985 r.  Nakład – 40 tysięcy;  wydanie – IV.

„Mały kotek”…

Kotku, tak sobie siedzisz i miauczysz pod tym schodkiem.
Powiedz: jesteś niczyim, biednym, małym kotkiem?
Bo jeśli nie masz mamy, domu ani swojej pani,
tobym cię chętnie wziął do siebie i nakarmił,
napoił ciepłym mleczkiem
i zrobiłbym dla ciebie z papieru kuleczkę,
żebyś się miał czym bawić.
I mama by też chyba zgodziła się, bo ty
nie sprawiałbyś na pewno dużego kłopotu,
a nie można tak kotka samego zostawić!

Wierszyk – Joanny Papuzińskiej; pocztówki – Janusza Grabiańskiego.


Dzisiaj przypada Światowy Dzień Kota.

„Gdy miasteczko spało”…

… to tytuł wierszyka Joanny Papuzińskiej, który… zilustrowałam świątecznymi pocztówkami z lat sześćdziesiątych.

W dzień – z ogródka, sprzed szkoły, ze skwerka
jeden bałwan na drugiego zerkał.
I mrugały węgielkowe oczy:
„Nie zapomnij! To dziś! Dziś w nocy!”

No, a w nocy, gdy miasteczko spało,
gdy mróz szyby zamalował na biało,
żeby przez nie nic się nie widziało –
wyruszyły bałwany śniegowe.

Gramoliły się przez zaspy, przez rowy
na placyk śniegiem zawiany.
I tam zatańczyły bałwany.
Zatańczyły – po kolana w śnieżnym puchu.

Kurz się wzbijał z ich grubych kożuchów,
prószył, prószył śnieg biały,
z nieba gwiazdy spadały,
a bałwany tak skakały,
że aż się rozsypały.
Zostało z nich na śniegu
sześć pagórków białych.


1 – Jan Marcin SZANCER
2 – Maria USZACKA
3 – Danuta IMIELSKA-GEBETHNER
4 – Mirosław POKORA
5 – Maria MACKIEWICZ

„Pims, którego nie ma”

15 wierszyków Joanny Papuzińskiej, zilustrował Zdzisław Witwicki.

Nitka

Przed chatą Babie Lato
sukienkę popielatą
ceruje i łata
nitką babiego lata,
którą wysnuł pajączek.
Ale nitka się plącze,
supły się robią na niej –
źle idzie cerowanie.

A tymczasem na niebie niebieskim
odrzutowce rysują kreski.
Z takiej kreski toby była dobra nić.
Gdyby ją na szpulkę nawinąć,
toby mogło Babie Lato szyć, a szyć –
lepiej niż pajęczyną.

Książeczka wydana przez NK w 1975 r. Nakład – 30 tysięcy, wydanie – II.